Dzień trzynasty – powrót do Batumi

Wróciliśmy. Batumi wita nas duszną, ciepłą pogodą – niby ledwo 27 stopni ale ciężko się przywyczaić. Do wyprawy dołączają Jędrzej i Tomek, obaj na KLRkach. Pierwszy dzień musimy poświęcić na sprawy organizacyjne – odebranie Motocykli od Tengiza, kupno ubezpieczenia dla motocykli (od maja tego roku, na terenie Gruzji nie działa europejskie ubezpieczenie, tzw Zielona Karta), kupno lub odnowienie lokalnych kart SIM itp.
Zatrzymujemy się w hostelu znalezionym przez Jędrzeja, nieco na południe od Batumi – w Gonio. Prowadzi go nadzwyczaj sympatyczna… Polka – Karolina. Gościnna, bardzo pomocna w załatwianiu najprostszych rzeczy, które dla obcokrajowca zawsze są nieco kłopotliwe. Karolina mieszka w Gruzji od pięciu lat, hostel prowadzi od dwóch i zna Gruzję i Gruzinów doskonale. Jeśli będziecie w tym roku jeszcze Batumi, serdecznie polecam – Reggae Hostel&Bar, w Gonio, na południe od Batumi.

Motocykle czekały na nas oczywiście zakurzone ale nietknięte. BMW uruchomiłem bez problemu, ale w KLRce Przemka umarła bateria. I to jak się okazało później, totalnie, bez szans na podładowanie. Nie byliśmy przygotowani na taką ewentualność – nie mamy za sobą ani kabli ani prostownika. Zostaje więc wpychanie KLRki na górkę, których wokół posiadłości Tengiza nie brakuje i próby uruchomienia jednocylindrowej KLRki w trakcie zjazdu z jednej z nich. Za czwartym razem się udaje. Zziajani po kokardy wracamy do Tengiza, który ugaszcza nas, oczywiście po gruzińsku – posiłkiem i akacjową czaczą. Cztery kolejki, pomimo ostrego wzbraniania się, musimy przyjąć. Żegnamy się najserdeczniej z ostrym przyrzeczeniem odwiedzin, kiedy tylko będziemy w Batumi.

Teraz czeka nas tylko awaryjny zakup pasującego akumulatora… W Gruzji motocykle i skutery nie są zbyt popularne (pomimo mega sprzyjającego klimatu), w związku z czym akumulator motocyklowy nie jest łatwo zdobyć. Godzinę przed zamknięciem, znajdujemy sklep w którym Przemek kupuje akumulator. Montuje go jeszcze na miejscu (z pomocą narzędzi pożyczonych w sklepie) i możemy dokończyć resztę formalności.
No więc jednak nie – ubezpieczenia na KLRkę kupić się nie da. Po wpisaniu VINu, system w automacie się wywala. Spróbujemy w poniedziałek w banku. Karty SIM kupujemy/przedłużamy. Ubertip: najlepszy zasięg w Gruzji ma Magti i różnice z np. Geocell są drastyczne. Ceny wszyscy mają takie same, więc wybór jest prosty.
Dzień dobiega ku końcowi, nie pozostaje nic innego jak oddać się temu co w Gruzji jest najlepsze – jedzeniu


(sałatka gruzińska i pieczony bakłażan z sosem orzechowym)

Powrót