Marzycielami
Dawno dawno temu, siedzieliśmy sobie na ławce w kopenhaskim Christianshavn. Popijając, jak nam się wówczas zdawało znakomitego, Tuborga delektowaliśmy się wyczynem którego właśnie dokonaliśmy – po raz pierwszy w życiu, sami zorganizowaliśmy rejs i przeprowadziliśmy wysłużonego Cartera z Trzebieży do Kopenhagi. Czuliśmy się jak półbogowie, jakby cały świat zapraszał nas na przygodę. I właśnie wtedy, Przemek wypowiedział te słowa: „I pomyśl Krzychu, że to dopiero początek naszych wypraw”.
Podróżnikami
Lubimy drogę. Lubimy lotniska. Lubimy motocykle. Lubimy podróżować.
Drogę lubimy, ponieważ uwielbiamy zmieniają cy się krajobraz. Uwielbiamy uciekające kilometry ale nie dla samych przeskakujących cyferek, a dlatego, że każdy kilometr niesie ze sobą nowe doznania – nowe widoki, nowe zapachy czy nowe dźwięki.
Lubimy lotniska, tak jak dworce kolejowe i porty. Są one dla nas zapowiedzią podróży. Mają specyficzną atmosferę, całkowitej tymczasowości. Unikalne połączenie histerycznego pośpiechu i otępiającej nudy.
Lubimy motocykle bo to najdoskonalszy sposób podróżowania – szybkie jak samochody, ale zapewniają elastyczność roweru. I ten zapach gdy wjeżdżasz iglasty las, wyjeżdżasz nad morze czy wspinasz ku górskim łąkom. Nie zupełnie interesuje nas jakie to motocykle – nie jesteśmy fanami sprzętu samego w sobie. Nie jesteśmy fanatykami żadnej marki, nie interesuje nas ile koni mechanicznych tam siedzi czy ile co kosztowało. Za to przywiązujemy się do nich, bo gdzieś w głębi serca, czujemy że one mają też duszę. Sentymentalnie, każdy kilometr pokonany na nich, staje się częścią nas.
Lubimy podróżować – podróż jest dla nas wartością samą w sobie. Uwrażliwia zmysły, otwiera nowe możliwości, napędza kolejne pomysły. Każda podróż przez świat to troszkę podróż wgłąb swojej duszy – wymaga wysiłku wbrew lenistwu, bodźcuje umysł na pohybel skostnieniu, zmusza do myślenia. No lubimy to, cóż poradzić.
Kryzys wieku XXI
Nie jesteśmy rentierami, milionerami ani dziedzicami. Ale nie siedzimy też na etacie, przywiązani do świętych, 26 dni urlopu. Jesteśmy zdrowo po trzydziestce, jeden łysieje drugi siwieje. Choć nadal uważamy że lata 90’te były „kilka lat temu”. No solidne pokolenie X, jakby to chcieli widzieć socjologowie. Nade wszystko cenimy człowieka, z jego wszystkimi przywarami, niedoskonałościami. Własnie takimi „człowiekami” jesteśmy 🙂
My w pełnej krasie, czyli gdzieś na grubym południu Maroka