Tips and Tricks

 

Przekraczanie granicy ukraińsko-mołdawskiej (27.04.2018)

Postanowiliśmy przejechać granicę z Mołdawią w Sokirianach (Ocniţa po mołdawskiej stronie). I to był kolejny strzał w dziesiątkę – przejście jest małe i totalnie puste. Procedura po Ukraińskiej stronie, taka jak zawsze na Ukrainie – na początku otrzymuje się karteczkę, która jest stemplowana przy kontroli paszportowej i celnej (dwie osobne pieczątki). Atmosfera piknikowa – ukraińscy strażnicy wyraźnie zaciekawieni naszą eskapadą, bardzo pobieżnie sprawdzają bagaże. Wszystko odbywa się w jednym miejscu a nie jak na granicach z Polską – osobne budki dla celników i paszportowców. Więcej dyskutujemy o tym gdzie i jak jedziemy, ale pytania są z ludzkiej ciekawości a nie „graniczne”. Szybko nas puszczają, podjeżdżamy do kolejnego punktu, gdzie oddajemy karteczki.
Teraz czas na Mołdawian. Nigdy nie byliśmy w Mołdawii i nawet nie wiemy jak jest dzień dobry po mołdawsku. Ale strażnicy są więcej niż przyjaźni – szybka kontrola, bez otwierania kufrów, pieczątka w paszport (choć do Mołdawii w 2018 roku, Polacy mogą wjechać na dowód osobisty, ja mam akurat nieważny) i dużo przyjaznych pytań o wyprawę. Droga wolna, możemy wjeżdżać do Mołdawii.


strona ukraińska


strona mołdawska

Przekraczanie granicy polsko-ukraińskiej (26.04.2018)

Temat znany i lubiany, niemal powszechnie opisany. Poruszymy jednak i ten temat, bo nie każdy to robił, a w szczególności brakuje opisów przekraczania tej granicy na motocyklu.

Wybraliśmy przejście graniczne w Budziszynie, ze względu na bardzo mały ruch na tym przejściu. Pierwsza niejasnością jest kolejka w której należy się ustawić. My objechaliśmy kilkanaście stojących samochodów i stanęliśmy pierwsi w teoretycznej strefie Schengen. I to był strzał w dziesiątkę. Szybko zjawiła się polska strażniczka która nas wpuściła bez kolejki. Okazało się że reszta samochodów, mimo że na polskich rejestracjach, to Ukraińscy, czyli obywatele non-Schengen.

Następna jest kontrola paszportowa Polska – w przyjaznej atmosferze przekazujemy paszport i dowód rejestracyjny pojazdu (musi być zarejestrowany na nas lub notarialnie potwierdzone wypożyczenie), strażnicy graniczni sprawdzają dokumenty i VIN pojazdu. Następnie przejeżdżamy do ukraińskich pograniczników. Od pierwszego, paszportowego, otrzymujemy świstek kontrolny (rzecz oczywista na ukraińskich granicach), następnie kierujemy się do celników.  Tam, ku zaskoczeniu mojemu (przekraczałem już samochodem kilkakrotnie tą granicę i nigdy nie było takiej procedury), poproszono nas o kopie paszportu i dowodu rejestracyjnego. Oczywiście nie byliśmy na to przygotowani, więc musieliśmy się udać do kantoru na granicy, gdzie po 1zł od osoby kserowane są dokumenty. Z kompletem papierów wracamy do celnika, ten wydaje pozwolenia wjazdu do Ukrainy. Motocykle w tym czasie odstawione są na bok, aby nie blokowały przejazdu innym pojazdom. Wszystko odbywa się w mega przyjaznej atmosferze (lekkie zaskoczenie). Na koniec przejeżdża się kilkadziesiąt metrów, do budki z pogranicznikiem i wręcza mu się otrzymaną uprzednio karteczkę. Ten podnosi szlaban i witamy na Ukrainie. Całość zajęła nam nieco poniżej godziny.